Głęboko wierzę, że możemy rozwijać się duchowo w nurcie humanistycznym, niezwiązanym z żadną religią. Wierzę w uniwersalne wartości, które chcemy zapraszać do swojego życia. Wierzę, że na głębokim, nieuświadomionym poziomie wszystkie pragniemy tego samego.
Moja rozwojowa podróż zaczęła się dwanaście lat temu w Peru, kiedy po raz pierwszy poczułam, jak ziemia wibruje od energii i pulsuje tak, że jedynym wyjściem było położyć się na niej i temu oddać. Leżeć na trawie i wchłaniać. Czerpać.
Gdzie po raz pierwszy poczułam, że Matka Ziemia to nie jest tylko konstrukt, ale potężna siła, z którą można się połączyć, której zapach można wdychać. Której bicie serca można poczuć.
Ale długo się przed takim postawieniem sprawy broniłam. Bo przecież racjonalne umysły tak nie myślą. Bo przecież "praca z energią" to jakieś ezo czary mary. Kręgi? Tantra? No przecież to nie dla mnie.
Ale ziarno zostało zasiane i zaczęło kiełkować.
Kiełkowało mimo tego, że prowadziłam tryb życia mało sprzyjający rozwojowi duchowemu. Przez wiele lat byłam dziennikarką i pracowałam dla wielkich korporacji. Żyłam szybko. Miałam jeden przelotny związek za drugim. Romanse, przygody, kończące się zwykle siedzeniem w kącie między ścianą a lodówką. Kompensowałam sobie wszystko zakupami, imprezami, serialami i kieliszkiem wina co wieczór. Ciało było maszyną, która miała działać. Bolesne i nieregularne miesiączki? Łykałam tabletki antykoncepcyjne i zapominałam o problemie.
Moja historia potoczyła się dość typowo: wypalenie zawodowe, depresja, wyniszczający romans, samotność, terapia. Wyjechałam z Polski. 1,5 roku jeździłam po świecie, ale nie znalazłam tego, czego szukałam.
Znalazłam to dopiero, kiedy pozwoliłam temu ziarnu wzrastać, kiedy odważyłam się zmienić swoje życie od wewnątrz, a nie od zewnątrz.
Moja podróż prowadziła przez jogę, kreatywne pisanie, taniec, muzykę, kręgi kobiet, ceremonie, rytuały i medycynę świętych roślin. Odkryłam, że mam dar niesienia dalej wiedzy, którą zyskałam przez te wszystkie lata. Dar trzymania przestrzeni. Że umiem towarzyszyć innym w ich podróży, otwierając drzwi, przez które mogą przejść.
Nie jestem tu po to, by do czegokolwiek Cię przekonywać. Jestem tu, by zapewnić Ci przestrzeń, w której będziesz mogła doświadczać siebie i relacji z innymi kobietami w jakościowy sposób. Byś mogła poczuć się silna, sprawcza, kobieca. Byś mogła być sobą, cokolwiek to dla Ciebie znaczy.
Otworzę Ci drzwi, byś mogła przez nie przejść.
Jestem certyfikowaną facylitatorką kręgów kobiecych na ścieżce świadomej kobiecości. To znaczy, że mam teoretyczne i praktyczne przygotowanie oraz odpowiednie narzędzia do pracy z kobietami w kręgach.
Wykorzystuję techniki zaczerpnięte z jogi i pranajamy, biodanzy, tantry i psychologii jungowskiej. Moimi nauczycielami byli i są Cristiano Martins, Uria Tsur, Aiste Anandi, Usha Anandi, Shachar Caspi oraz curanderos i babalaos, których poznałam w podróżach.
Oferuję prywatne ceremonie i rytuały przejścia dla kobiet.
Szkolę się w nurcie menstrual cycle awareness i holistycznego podejścia do relacji z cyklem miesięcznym.